Ulica to dwa rzędy domów blisko ustawionych naprzeciwko siebie z biegnącą między nimi jezdnią i chodnikami. Ulice tworzą miasto. Jeżeli domy stoją różnie, daleko od siebie, to ulica nie powstaje. Między taką zabudową jest droga dojazdowa, która służy do dojeżdżania „na działkę”, usytuowaną w jakimś miejscu, jakby poza miastem, np. w dzielnicy domków lub w lesie.
Ulicą się chodzi, tu spotykają się ludzie, są tu sklepy, lokale, ale w naszej kulturze ulica jest jednak również czymś niebezpiecznym, niedobrym, czymś co oddaje określenie „pójść na ulicę”. Naturalnym odruchem jest więc odsunąć się w głąb działki, odizolować się od niej. Stworzyć dystans, teren pośredni między strefą publiczną, a prywatnym domem. Jak zrobią to wszyscy, wówczas nie ma ulicy, nikt pod oknami nie chodzi, wszyscy dojeżdżają samochodami. Za wyjątkiem listonosza, który ciągle używa roweru. Jest bezpiecznie i kameralnie, ale czy rzeczywiście?